środa, 5 lutego 2014

Dawno, dawno temu... / Long time ago...

... był ostatnio post na moim blogu. ;) 
Niby nie miałam sesji, bo jeszcze nie jestem studentką, ale na swoją obronę mam to, że miałam egzaminy roczne z angielskiego i matematyki (jak zapewne większość z Was nie wie, jestem homeschoolerką ;)). Taak... Przez ostatni tydzień miałam lenia poegzaminacyjnego i tylko czytałam lektury (no dobra, między innymi :D), ale wcześniej przez dwa tygodnie powtarzałam i zdawałam.
Gorset jest już ukończony. Niestety, znów Was zawiodę... Zdjęcia niet. Obiecuję jednak (słowo skauta!), że przy następnym poście się napatrzycie na niego :)
Tymczasem mogę go opisać trochę. Fiszbiny z opasek kablowych trzymają dobrze, wystarczająco elastyczne i sztywne zarazem. Biust mam w gorsecie odpowiednio podniesiony, choć nie jestem pewna, czy nie daje bardziej elżbietańskiego niż osiemnastowiecznego wyglądu (no cóż, wykrój... ;). Talię mi zwęża o niecały cal. :) Jak zobaczycie na pewno na zdjęciach, kiedy już je wstawię (no comment...), użyłam metalowych oczek. Z premedytacją. :P Wiem doskonale, że wynaleziono je dopiero w latach 20. XIX w., ale jestem leniem i beztalenciem, jeśli chodzi o ręczne obszywanie dziurek, więc stwierdziwszy, że "przecież tego nie będzie widać pod spodem", dalejże nabijać oczka! Nie jestem z niego w 100% zadowolona. Nie jest zły, ale... 1. Lamówkę przyszyłam krzywo. 2. Oczka są metalowe. 3. Lwią część szyłam na maszynie. 4. Ergo, nie jest historycznie poprawny, czy jakkolwiek to się po polsku mówi. ;)

... have I published the previous post on my blog. ;) In my defence, I want to say that I had two year exams - Maths & English. So for these past three weeks I've been revising and sitting my exams. :) (This is because, as probably nobody here knows, I'm a homeschooler.)

So. My eighteenth century stays is finished. But, unfortunately, AGAIN, I have no photos. That's because I don't have a good camera and I'll have to ask my friend to borrow me hers. But I promise to post photos of the finished stays as soon as I take them! :)
Meanwhile, I can describe it a little. Boning, made from cable ties, is bendy and stiff enough at the same time, which is why I love it. It does its job very well - my bust is very well supported and elevated, and my waist is one inch smaller. :) BUT, because I'm a lazy, lazy person, I used metal eyelets. I know that they were invented in like 1820s, but... Again, I'm lazy, and I also wanted the holes to be neatly done, and my hand-sewing is awful. I'm not 100% happy with the stays. I mean, it's nice and all, but... 1. I finished the stays by hand, with a grey tape. So it's not beutifully done;) 2. Metal eyelets. 3. It's mostly machine-sewn. 4. That means it's not at all historically accurate. But my attitude is more like "noone's gonna see that...". ;)


Teraz, kiedy już się wyspowiadałam z moich gorsetowych grzechów, mogę Wam powiedzieć, co jeszcze robiłam przez ostatnie dwa, prawie trzy tygodnie.

Now, when I have already confessed my "stays sins", I can tell you what else I have been doing during these two, or rather three weeks.

Czytałam:
I read:


 

Mama kupiła mi nowe, wspaniałe kapciuszki ;) (cieplejszych i bardziej milusich bym chyba nigdy nie zdobyła!)
Mom bought me these adorable, warm slippers ;) :

Chodziłam na balet. (Chodzę tylko raz w tygodniu, ale co tam, zawsze można się pochwalić... :D)
I was attending my ballet classes. (only once a week, but who cares, I can always boast about it :D)

Pointy bardzo, baletnica taka :D / Very pointes, much ballerina :D
To by było na tyle. Mam wrażenie, że jest tu za dużo emotikon...

That's it I guess. :) I feel like I put too many smileys in this post...


A bientot! :)

6 komentarzy:

  1. O, fajnie :) I jak oceniasz homeschooling? Lepiej jest, niż w szkole?
    Pointy - marzenie każdej dziewczynki :D Choć ja z czasem zamieniłam je w myślach na satynowe pantofelki z lat 60. XIX w ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Homeschooling jest świetny! Choć muszę przyznać, że czasami brakuje motywacji do nauki. Dość często. :P No ale jak trzeba, to trzeba. Zwłaszcza, że matura już w maju, a trzeba ją dobrze zdać. (Biologia, Chemia i Angielski rozszerzone ;) ). Jestem w homeschoolingu dopiero od tego roku, czyli tylko na rok maturalny. W sumie nieźle się to wpisuje w całą tą "kostiumową" otoczkę - tylko mi guwernantki brakuje :D
      Eh, pointy. Od piątego roku życia o nich marzyłam i w końcu je mam. ;) Jedno marzenie odfajkowane. Teraz trzeba zabrać się za realizację reszty :P

      Usuń
  2. O jaaa, pointy ;D Całkiem przypadkiem zamiast uczyć się do egzaminów oglądałam na YouTube przygotowania (rehearsale?) tudzież próby do "Dziadka do orzechów" szkoły Vaganovej, Rosyjskiego Baletu Narodowego (Moskwa? StPetersburg?) i Londyńskiego baletu królewskiego (taak, jestem freak. oglądam namiętnie treningi baletowe, gimnastyczne i taneczne ...)
    A homeschooling w jakiej formie? Przepraszam za pytanie, ale mi się dwa terminy/zjawiska mylą ;) jeden to typowy amerykański, gdzie dzieciaki nie chodzą do szkoły, drugi to polski, gdzie nauczyciele przychodzą do domu ;)
    Och pointy pointy ... szkoda że mam dwie lewe nogi (albo i brak jakichkolwiek :()

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też oglądam treningi baletowe :D
    Jeśli chodzi o homeschooling, to w Polsce jest taki system, że jest się zapisanym do szkoły jako "uczeń niestacjonarny" czy jakoś tak i po prostu uczy się samemu (oczywiście można chodzić na zajęcia jakie się chce, w swoim zakresie;), ja np. chodzę na przygotowanie do matury z chemii), a potem z każdego przedmiotu trzeba zdać egzamin roczny, z tym, że można to zrobić w dowolnym momencie roku. Po prostu wtedy, kiedy się przerobi już cały materiał obowiązujący z danego przedmiotu w danej klasie, a można nawet zrobić dwie klasy w jednym roku. :)
    Ja jestem w tym systemie; to jest jedyny w Polsce, nie ma innego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to ciekawe :) To znaczy, jest jeszcze takie coś jak tok indywidualnego nauczania(?), szczególnie wskazany dla osób które nie mogą lub nie są w stanie uczęszczać na normalne zajęcia (kolega z klasy gimnazjalnej miał takie coś, jeździł na wózku, szkoła ani jego dom nie były dostosowane do potrzeb osób niepełnosprawnych), nauczyciele przychodzą do nich i mają indywidualnie ustalany program ;)

      Usuń
    2. Tak, to jest właśnie to :)
      Choć nie wiem, czy nazywa się tok indywidualnego nauczania, czy indywidualny tok nauczania :P

      Usuń