piątek, 29 listopada 2013

"Panier i plis Watteau. Suknie królowej i Mme Pompadour." czyli moja pierwsza od wieków wizyta na Zamku Królewskim ;)

W ostatnią niedzielę, 24.11, wybrałam się do Zamku Królewskiego w Warszawie na jeden z wykładów z cyklu odbywającego się przy okazji wystawy o Marii Leszczyńskiej. Na wykład czatowałam od początków października, kiedy to na stronie Zamku pojawiła się o nim informacja. Miał on dotyczyć mody osiemnastowiecznej, ze szczególnym uwzględnieniem (jak zostało to uwzględnione w temacie) czasów Marii Leszczyńskiej jako królowej Francji.

Portret reprezentacyjny
Na początek zostały wyjaśnione niektóre terminy, jak np. pojawiający się w temacie panier (co to jest, chyba wszyscy tu wiemy;)), czy plis Watteau - o tym akurat nie wiedziałam: są to plisy (manteau) u góry pleców w sukni a la francaise. :) Dowiedziałam się również, że panier to po polsku rogówka (brakowało mi tego słowa!) oraz tego, że stays można po polsku nazwać kształcikiem, sznurówką, stanikiem lub po prostu gorsetem. Ciekawostką było również to, że opaska-na-szyję-naszyjnik-nie-wiem-jak-to-się-nazywa nagle zyskało imię: binda.
Binda na szyi Marii Antoniny   
Nasłuchałam się anegdotek, jak to Maria Leszczyńska musiała mieć koło siebie po każdej stronie po wolnym taborecie, żeby jej damy dworu nie gniotły sukni siadając obok ;) i o tym, że kiedy szykowano jej wyprawę ślubną i przesłano pantofelek księżniczki do Paryża, aby miano skąd wziąć miarę na nowe , całe miasto opowiadało sobie, jaki to tani, biedny i nieelegancki bucik.

Następnie zostały omówione typy sukien:
- mantua
- robe volante
- robe a la francaise - po polsku roba manto
- poloneska
- suknia do jazdy konnej, przypominająca męskie szustokory (justaucorpsy; ta spolszczona nazwa jest świetna! :D)
- robe a l'anglaise
- strój polski - żupan
oraz caraco, czyli po polsku jupka.

Tyle zostało omówionych, a pani wykładowczyni nie pisnęła nawet słówkiem na temat tego, co mnie żywo interesowało - chemise a la reine i wczesnej regencji! No po prostu... A chemise była nawet na jednym obrazie w prezentacji pokazywanej podczas wykładu. Jestem zawiedziona. 
Moje zawiedzenie nie jest jednak wielkie. Bo wykład był naprawdę niezły, a prowadząca była ubrana w suknię wzorowaną na tej z portretu Anny Orzelskiej (nieślubnej córki Stanisława Augusta):

Suknia może nie była wierną kopią, a materiał nie był cudem włókienniczym, ale jednak wykład prowadzony przez osobę w stroju z epoki ma swój klimacik.;)

Poza tym, dowiedzenie się, że osiemnastowieczny bum pad nazywa się cul de Paris (czyli dosłownie paryski tyłek, jeśli ktoś nie zna francuskiego:D), suknia obszyta futrem stała się popularna dzięki Marii Leszczyńskiej i jej córkom, długa laska noszona przez kobiety to huletka, a Maria L. lubiła się przebierać za zakonnicę też ma swoją wartość. :P

Samą wystawę "Wersal Marii Leszczyńskiej. Sztuka dworska we Francji XVIII w." obejrzałam w dość szybkim tempie (wykład się przedłużył, a ja się spieszyłam). Poza tym, nie jest ona zbyt wielka. Spora część eksponatów jest wypożyczona z Wersalu (jak nie wszystkie). W znacznej części wystawa składa się z obrazów, ale można tam również zobaczyć torebki - sakiewki - jałmużniczki królowej Marii i jej córek, jakieś zestawy do gier towarzyskich, o ile się nie mylę, a także próbki materiałów (!!!) do sukien królowej.

Rozpisałam się. Na koniec chcę tylko jeszcze dodać, że od niedzieli wiem również, jak się dygało w XVIII wieku. Chaos w tym moim poście jak nic. No ale trudno.;)

A bientot!

sobota, 23 listopada 2013

XVIII wiek. / XVIIIth century.

Ponieważ zostało ogłoszone, że w tym roku piknik w Pszczynie będzie się odbywał w stylu osiemnastowiecznym, zaczęłam patrzeć, co też bym chciała na ten piknik mieć (ergo, wybieram się. Co z tego, że jeszcze dużo czasu;)). I tak powstała kolejna wish-ispiration list. ;)

Because it was announced that this year's picnic will be held in XVIIIth-century style, I started to look what kind of dress I wanted to make. 
So here is another wish-inspiration list :) 




 Na pierwszy ogień poszły suknie a la francaise - kocham ich tyły i ten magiczny sposób łączenia się zakładek idących z góry pleców z dołem. Ale (oszczędna ja!;)) chyba za dużo materiału na takie plecki... :P
First, I started to look through robes a la francaise. I love their backs - plis a la Watteau and all that.





Następnie a l'Anglaise - podoba mi się ich generalna prostota i kwiatowe wzorki. No i użycie bawełny, a nie jedwabiu w drugiej - podbiła tym moje serce. Kiedy się wie, że bawełna też napewnonastoprocentitakdalej jest historyczna... Jedwab jest piękny, ale bawełna łatwiejsza w "obsłudze" :D
Poloneski bym nie chciała. Te marszczone, upinane tyły jakoś do mnie nie przemawiają... Jeszcze nie. :)

Second, I looked at Anglaises - I like their general simplicity and little flowery patterns. And the fact that I can use cotton and it will be very historically accurate. I prefer cottons to silks ;)
I don't like polonaises - these pinned up backs aren't very appealing to me. Not yet ;) 




No i oczywiście chemise a la reine - prosta, szybka. Delikatnie tylko ozdobiona szarfą. J'aime ca :)
A w razie niepowodzeń na drodze anglaise i francaise, wezmę się chyba za wczesną, wcześniutką regencję... :>

And, of course, the chemise a la reine - simple, fast to make. Trimmed with a waistband only. J'aime ca :)
And in case I don't succeed with an anglaise or a francaise, I shall turn to the very early regency period... :>







Moimi absolutnymi faworytkami są suknia nr 1 - a la francaise - przez swoje żywe kolory i ciekawy wzór, chemise - ta prostota!, i przedostatnia z sukni - już regencja. :)


My absolute favourites are dress #1 - a la francaise - because of its beautiful, vivid colours and an interesting pattern, chemise a la reine - the simplicity!, and the last but one -  regency. :)

A bientot! 

środa, 20 listopada 2013

No tak... :) / Oh well... :)

Miałam się najpierw zabrać za bieliznę. Ale cóż, kiedy nie ma się materiału? (Tzn. prześcieradła na zbyciu, bo wszystkie poszły już dawno na przebrania na 
a) obozy harcerskie 
b) jakieś inne dowolne. ;))
Prześcieradła będę mieć w niedzielę, w ilości nadmiarowej - kochana babunia się ulitowała i, stwierdziwszy, że jej są one niepotrzebne, a właściwie już dawno miała je oddać/wyrzucić, wielkodusznie oddaje je MNIE. Tak więc będę mieć lepszego i gorszego białego materiału pod dostatkiem. :P

I was supposed to start with undergarments. But how could I, when I have no fabric? (That means no spare sheets ;))
But I WILL get some on Sunday. My grandma has lots of spare sheets that she has nothing to with, so when I told her about my blog, she decided to give them to me. :) 

Tymczasem połasiłam się na zrobienie budki (wolę tę polską nazwę niż "bonnet":)). Wyżej wymienione nakrycie głowy powstało z: tekturki (tyły od bloków rysunkowych... Wiedziałam, że kiedyś się przydadzą!), resztek białej bawełny, wstążek, kleju (zwykłego do papieru :P i kleju CR) oraz sztucznych kwiatków na druciku, które wegetowały w szufladzie kredensu od jakichś czterech - pięciu lat niewykorzystane do końca. Mamusia pozwoliła użyć. :D

In the meantime, I made a bonnet. I made it from cardboard, scraps of white cotton, ribbons, glue and some paper flowers wire. 

Efekt (błagam, wybaczcie słabą jakość zdjęć; nie mam chwilowo aparatu, robione były ajfonem...:/):
The effect of my work:




A na koniec, nie w temacie, za to dla  dla tych, które kochają pana Darcy'ego, zdjęcie zrobione w Chatsworth (urządzeniem niewiele bardziej zaawansowanym niż żelazko...):
And now, for those who love Mr Darcy, a photo taken at Chatsworth:
 

I napis, który znajdował się pod popiersiem:
And what was written under the bust:
 

:P
A bientot!

piątek, 15 listopada 2013

Hmm...

 Siedziałam sobie dziś (i nie tylko dziś:)) chwilę na stronie Metropolitan Museum of Art, przeszukując (oczywiście) ich kolekcję sukien dziewiętnastowiecznych. Wymyślałam i patrzyłam, jaką suknię bym chciała mieć, jak już się naumiem lepiej szyć. :)
Na razie to tylko luźne inspiracje. :) 

So I was just browsing the Metropolitan Museum's website, looking at nineteenth century dresses, thinking what I'd like to sew someday. :)
These are just some inspirations.
 
Jest taka dostojna.

Ta wesoła krateczka zdecydowanie do mnie przemawia!
Taką to ja bym talię chciała mieć!;)
Podobają mi się te kropeczki.
Krateczka. I ładne fichu.
W pewnym momencie trafiłam na coś ciekawego, a mianowicie na suknie chyba... ciążowe! Same powiedzcie, czy tak nie wyglądają?

Then I found something funny. At first, I thought "pregnancy dresses? what?", but then I found out they were wrappers. I know I may sound stupid, but I'm just new to all this, so please don't judge me too severely ;)





Fajne fajne. Dla jakiejś kostiumującej przyszłej mamusi jak znalazł! :P


(Wszystkie grafiki pochodzą ze strony Metropolitan Museum of Art.)
(Photos from the Metropolitan Museum of Art website

czwartek, 14 listopada 2013

Jak, dlaczego, po co, itd. :) / How, why, what for etc. :)

Cóż... Wydaje mi się, że odkąd pamiętam, marzyłam o posiadaniu najpierw "księżniczkowej", a gdy już urosłam;), "historycznej" sukni. Od kilku dobrych lat moim marzeniem było choć na chwilę włożyć gorset, z jakiejkolwiek epoki, byle poczuć się przez chwilę tak wyjątkowo... Nawiasem mówiąc, udało mi się tego lata - byłam w Chatsworth (majątku, w którym kręcono "Dumę i Uprzedzenie" z Keirą Knightley!!!) i... na wystawie poświęconej właśnie DiU i Jane Austen można było przymierzyć regencyjne long stays. To było coś, zwłaszcza, że dziwnym trafem pasowały prawie idealnie! 

Well... I think that as far as I can remember, I've been dreaming of having (first) a "princess" dress, and when I grew up, a "historical" dress. For past few years it was my dream to put a corset on even for just a while, from any period, just to feel kind of special for a while...
I managed to do it this summer - I've been to Chatsworth, and there was an exposition about Pride and Prejudice and Jane Austen and I was able to try on a regency long stays. That was something! Especially because it fit me perfectly! :)
 
(niezbyt przepisowa chemise...;))
not a very proper chemise...;)
Jednak moja przygoda ze strojami mniej lub więcej historycznymi zaczęła się przed wakacjami tego roku, kiedy to do roli w przedstawieniu potrzebowałam sukni późnoosiemnastowiecznej. Pomyślałam sobie, że raz kozie śmierć (a poza tym wszystkie stroje z wypożyczalni były brzydkie jak noc... :>) i... zabrałam się do roboty. Naprawdę, nie chcecie wiedzieć, jak to z bliska wyglądało :D Moje talenta krawieckie pozostawiały (i chyba nadal po trosze tak jest...) wiele do życzenia, jednakowoż suknia została wyprodukowana i nawet dostałam mnóstwo pochwał, ochów i achów. Jednak krawiecko to był disaster. 

However, my costuming adventure began a bit earlier this year - just before summer school holiday, when I needed an eighteenth century dress for a role of Catherine the Great.  I checked if I could borrow a dress somewhere, but all of them were sooo ugly, that I thought that I might make one myself... You really don't want to see how it looked when watched closely :P A sewing disaster, really. Well, but the dress was made, and, to my surprise, I got lots of ohs and ahs and howbeautifuls ;)
 
tak poglądowo... wszystko się tak fałdowało i marszczyło.
it was all wrinkled...
Postanowiłam więc, że nauczę się porządnie szyć. I będę sobie szyła stroje takie, jak mi się podobają. Tak dla siebie, nie do żadnych przedstawień czy czegośtam. To po prostu stało się trochę moją pasją... Kocham stroje z całego dziewiętnastego wieku, od regencyjnych, przez wiktoriańskie, z okresu wojny secesyjnej, po la belle epoque.
Tak więc założyłam bloga. Będę się na nim dzielić z szerokim światem moimi popełnionymi strojami, lepszymi lub gorszymi.
Na razie zajmę się szyciem rzeczy każdej dziewiętnastowiecznej pannie absolutnie niezbędnych, czyli koszuli, pantalonów i halki. Gorset jest niestety jeszcze poza moimi szyciowymi możliwościami, więc sobie go kupię. Taki od prawdziwej gorseciarki - planuję w Corsetry & Romance, tak jak ta blogerka (moja ulubiona:)).
Kiedy tylko powstanie pierwsza rzecz, zaraz ją ujrzycie.

 I decided then, that I shall learn to sew properly and I shall sew everything I like. Just for my own pleasure. :) It just became sort of my passion, hobby. I love all of the nineteenth century fashion - regency, victorian, civil war, la belle epoque. 
So I made up a blog. I will share my costumes with the whole world;)
I shall start with some things that are absolutely necessary to every nineteenth-century miss - chemise, drawers, and a petticoat. I think corset is still beyond my sewing skills, so I think I'm going to buy one. But you never know, I might sew one :)
When the first thing is finished, I shall show it to you immediately.


A bientot!