piątek, 21 lutego 2014

Wreszcie. / Finally.

Wreszcie mogę już sobie dać spokój z tym gorsetem. Mam dziwne wrażenie, że sporo blogerek kończy szycie gorsetów z nastawieniem "nigdy więcej" i stwierdzeniem, że jednak to jest uzależniające. Nie wyłamałam się ze schematu. :P
Tak jak Eleonora, uważam, że wsuwanie fiszbinów w tuneliki jest świetne - widzisz efekt, wszystko zaczyna wyglądać jak gorset. Ale obszywanie lamówką uroczyście zaliczam do najbardziej znienawidzonych zajęć świata - głównie z powodu tabs na dolnej krawędzi gorsetu.

Finally. I've finished the stays and I can put it away for a while. I have a strange feeling that a lot of bloggers finishes sewing their stays with two thoughts in their minds: "Never again" and "Stays are addictive". I must confess I didn't break the scheme. :P
I think that sliding bones into boning channels is amazing - you start to see the effect, the stays. But finishing stays with bias tape is officially one of the worst jobs in the world - mainly because of the tabs at the bottom of the stays. 

Zdjęcia: / Photos:





Jak to wygląda na mnie? Ano tak: / How it looks on me: 



Wiem, wygląda jakbym trochę za nisko go założyła. Ale to moja Mama tak mnie ścisnęła, ze bardziej się nie dało, w związku z czym mój biust jest ściśnięty i wypchnięty w górę, że hej! :P Ale było wygodnie. Błogosławię to, że postanowiłam jednak wpuścić fiszbiny w patki. NIC się nie wrzyna. 

I know, it looks like I'm wearing it a bit too low. Or maybe it's my Mum's fault - she laced the stays so thight that my bust is all squashed and sooo up high :P But it was rather comfortable. I love the fact that I decided to put the boning in the tabs as well. NOTHING frets.


Oczywiście, z jakością zdjęć wiecznie to samo - aparatu brak. Ale będzie. ;)
 

Always the same thing with photo quality - I don't have a camera. But I plan to buy one. ;)

Taak. No więc (wiem, że nie powinno się tak zaczynać zdań...) moja pierwsza "naprawdę" uszyta rzecz jest ukończona. Jestem jednocześnie dumna i trochę mi wstyd, że wszystko jest trochę krzywe...;) Ale cóż. Dopiero się uczę. :P
 

Well. My very first "real" sewing project is finished! I'm proud of myself and a bit ashamed at the same time - everything is a little bit askew. But shh... I'm learning! :P

Możliwe, że będzie więcej, uwaga, dobrych zdjęć mnie w gorsecie jutro. Mam przyjaciółkę z aparatem i zamierzam to wykorzystać. ;)
 

It's possible that tomorrow there will be more, attention everyone, good quality pictures of me wearing the stays. I have a friend with a camera and I plan to make her my photographer. ;)

Tyle o nim. Mam nadzieję, że poza metalowymi kółeczkami nie razi niehistorycznością...

That's it. I hope that apart from metal eyelets it's not so very historically inaccurate...

Chciałam się z Wami jeszcze podzielić muzyką, która trzymała mnie przy życiu w trakcie ręcznego obszywania tego gorsetu lamówką. Niemożliwością jest siedzenie i szycie... Już rozumiem, dlaczego kiedyś, jak kobiety szyły, to jedna czytała na głos. Inaczej umarłyby z nudów po wyczerpaniu plotek. ;)

I also wanted to share with you the music that carried me through finishing the stays by hand. it is absolutely impossible to just sit and sew... I now understand why when women were sewing, one of them would read to others aloud. Otherwise they would die out of boredom after having exchanged all the gossip. ;)

               Słuchałam chyba półtorej godziny. Potem mi się znudziło, bo dużo tematów się powtarzało. 

                                                                     The Flyin' Fiddle!

            Ok, przyznaję, mam słabość do muzyki irlandzkiej... ;) / Ok, I confess, I love Irish music... ;)

"Called by the fiddle to the middle of the muddle where a cow with a caper sent the small dog squealing, Moon in a fuddle went to huddle by the griddle but he slipped in a puddle and the world went reeling!" <3 KOCHAM TO! I umiem zaśpiewać :> 
I LOVE THIS. And I can sing this :>

Tak, uwielbiam muzykę irlandzką. 
I kocham "Władcę Pierścieni". A ta piosenka z musicalu jest cudowna. :)

Yes, I love Irish folk songs.
And I love "Lord of The Rings". And this song from the musical is absolutely outstanding and amazing. :)


 A bientot! :)

8 komentarzy:

  1. mów co chcesz o tym gorsecie, ale efekt jest powalający :) jest super!
    Ludwik August

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Ludwiku :)
      Twoją wypowiedź, jak zawsze, bardzo cenię. ;) Mnie przede wszystkim podoba się zadziwiająca wygoda tej sznurówki i to, że nie muszę pamiętać o trzymaniu pleców prosto ;)

      Usuń
    2. ot, i to mi się prawdziwie podoba - wygoda! toż to tylko dama prawdziwa tak rzec może :)
      a i proste plecy! - elegancja !!
      Ludwik August

      Usuń
  2. Zgadzam się - jest coś takiego we wsuwaniu tych fiszbin co uzależnia. Nie tylko w gorsetach, ale wszelkich stelażach typu krynolina, panier też :) A lamówki są uciążliwe, szczególnie obszywanie tych rogów pomiędzy patkami (tabs).

    OdpowiedzUsuń
  3. Oo tak. Te rogi mogłabym zabić. :P

    OdpowiedzUsuń
  4. (na telefonie) Gorset wygląda bardzo porządnie, widać w nim Twoją dokładność i pracę. Dla mnie to chyba najtrudniejsza część garderoby (a mam już za sobą m. in. buty), której ciągle się lękam :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, Porcelano! :)
      Buty?! Wow.
      Szczerze mówiąc, ja też się bałam gorsetu strasznie, i wcale mi to nie przeszło. ;) Choć może już się nie boję takiego, jaki już zrobiłam. Ale planuję uszyć jeszcze co najmniej dwa - regencyjne stays i taki z połowy dziewiętnastego wieku - ten mnie przeraża. :P

      Usuń
  5. Ło matko, faktycznie "nieco ci wypchnęło biust, ale sam gorset bardzo mi się podoba! ;D Mój niestety, chyba pozbędzie się fiszbin, ewentualnie pozostanie niedokończony - jest bardzo niewymiarowy ;p Tym razem chyba skorzystam z generatora wykrojów ... ;)

    OdpowiedzUsuń